Jeśli ludzie mówią o długiej historii, oznacza to zazwyczaj, że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy. - recenzja Love, rosie Cecelia Ahern
Jeśli ludzie mówią o długiej historii, oznacza to zazwyczaj,
że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy.
Jeśli mam być z wami kompletnie nie jestem romantyczką. Nie lubię romantycznych kolacji i oklepanych schematów. Z tego powodu również stosunkowo rzadko sięgam po typowe romanse czy literaturę kobiecą. Nie miałam więc wielkich oczekiwań kiedy sięgałam po "Love, rosie" czyli dawne "Na końcu tęczy" Cecelia Ahern. Jejku, jak strasznie się myliłam !
Powieść opowiada historię życia Alexa i Rosie, którzy od najmłodszych lat wychowują się razem i czują do siebie coś więcej niż zwykłą sympatię. Żadne z nich nie ma jednak odwagi powiedzieć o swoich uczuciach drugiej osobie. Los nie jest dla nich również łaskawy gdyż przez cały czas rozmija dwójkę naszych bohaterów. Czy w końcu uda im się dotrzeć do siebie czy może do końca życia nie poznają jak wielka jest ich więź ?
Książka napisana jest w bardzo nietypowy sposób, mianowicie ma formę epistolarną - autorka pokazuje nam listy, e-maile, rozmowy telefoniczne, i tym podobne. Muszę przyznać że na początku forma trochę mnie denerwowała i nie mogłam się do niej zbytnio przekonać. Jednak w miarę jak zagłębiałam się w historię coraz bardziej ściskałam kciuki za Rose i Alexa. To jak za każdym razem kiedy już miałam nadzieję że wszystko dobrze się, a jednak było zupełnie inaczej powodowało we mnie smutek i rozczarowanie. Chciałam żeby jak najszybciej znaleźli szczęście i odnaleźli swoją właściwą drogę w życiu.
Postacie są bardzo realistyczne, są to osoby które moglibyśmy zobaczyć w normalnym życiu i chyba jest to jeden z powodów dzięki czemu pozycja tak bardzo trafia do czytelnika. Historia nie jest przekoloryzowana, prawda płynie z każdej jej strony. Czytelnikowi wydaje się że historia mogłaby się wydarzyć również w naszym życiu. W moim przypadku książka była bardzo melancholijna. Przypominałam sobie moich dziecięcych przyjaciół z którymi nie mam już prawie żadnego kontaktu i jak czasem bardzo mi ich brakuje mimo upływu lat. Zaczęłam się zastanawiać co mogę zrobić aby nie stracić kontaktu również z ludźmi których znam teraz i są dla mnie bardzo bliscy. Każdy z nas chciałby przeżyć taką miłość jak Rosie, która jest moją ulubioną postacią żeńską.
Dodatkowo uwielbiam ekranizację "Love, rosie", która moim zdaniem jest niesamowita mimo różnic z książką. Aktorzy spisali się na medal i muszę przyznać że kilka razy łezka zakręciła mi się w oczach, a uśmiech nie schodził z twarzy.
Tytuł: "Love, rosie"
Autor: Cecelia Ahern
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Akurat
Kategoria: romans
Ocena: 10/10
że jest krótka, ale oni ze wstydu nie potrafią się zdobyć na powiedzenie sobie prawdy.
Jeśli mam być z wami kompletnie nie jestem romantyczką. Nie lubię romantycznych kolacji i oklepanych schematów. Z tego powodu również stosunkowo rzadko sięgam po typowe romanse czy literaturę kobiecą. Nie miałam więc wielkich oczekiwań kiedy sięgałam po "Love, rosie" czyli dawne "Na końcu tęczy" Cecelia Ahern. Jejku, jak strasznie się myliłam !
Powieść opowiada historię życia Alexa i Rosie, którzy od najmłodszych lat wychowują się razem i czują do siebie coś więcej niż zwykłą sympatię. Żadne z nich nie ma jednak odwagi powiedzieć o swoich uczuciach drugiej osobie. Los nie jest dla nich również łaskawy gdyż przez cały czas rozmija dwójkę naszych bohaterów. Czy w końcu uda im się dotrzeć do siebie czy może do końca życia nie poznają jak wielka jest ich więź ?
Książka napisana jest w bardzo nietypowy sposób, mianowicie ma formę epistolarną - autorka pokazuje nam listy, e-maile, rozmowy telefoniczne, i tym podobne. Muszę przyznać że na początku forma trochę mnie denerwowała i nie mogłam się do niej zbytnio przekonać. Jednak w miarę jak zagłębiałam się w historię coraz bardziej ściskałam kciuki za Rose i Alexa. To jak za każdym razem kiedy już miałam nadzieję że wszystko dobrze się, a jednak było zupełnie inaczej powodowało we mnie smutek i rozczarowanie. Chciałam żeby jak najszybciej znaleźli szczęście i odnaleźli swoją właściwą drogę w życiu.
Postacie są bardzo realistyczne, są to osoby które moglibyśmy zobaczyć w normalnym życiu i chyba jest to jeden z powodów dzięki czemu pozycja tak bardzo trafia do czytelnika. Historia nie jest przekoloryzowana, prawda płynie z każdej jej strony. Czytelnikowi wydaje się że historia mogłaby się wydarzyć również w naszym życiu. W moim przypadku książka była bardzo melancholijna. Przypominałam sobie moich dziecięcych przyjaciół z którymi nie mam już prawie żadnego kontaktu i jak czasem bardzo mi ich brakuje mimo upływu lat. Zaczęłam się zastanawiać co mogę zrobić aby nie stracić kontaktu również z ludźmi których znam teraz i są dla mnie bardzo bliscy. Każdy z nas chciałby przeżyć taką miłość jak Rosie, która jest moją ulubioną postacią żeńską.
Dodatkowo uwielbiam ekranizację "Love, rosie", która moim zdaniem jest niesamowita mimo różnic z książką. Aktorzy spisali się na medal i muszę przyznać że kilka razy łezka zakręciła mi się w oczach, a uśmiech nie schodził z twarzy.
Tytuł: "Love, rosie"
Autor: Cecelia Ahern
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Akurat
Kategoria: romans
Ocena: 10/10
Uwielbiam tę książkę. Pamiętam, że wyhaczyłam ją na jakiejś wielkiej przecenie, spodobała mi się okładka, więc sięgnęłam i nie żałowałam. Cudowna historia, jedna z moich ulubionych jeśli chodzi o historie miłosne związane z przyjaźnią damsko - męską. Jednak... co do ekranizacji, może się nie zawiodłam aż tak, ale mimo wszystko to było o wiele słabsze. Nie lubię jak film aż tak bardzo odbiega od książki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Mam tę książkę na półce od... chyba półtora roku ;) W tej chwili czytam "Razem będzie lepiej", ale chyba później się zabiorę za "Love, Rosie". Trochę się tylko obawiam tej formy epistolarnej... Ale nawet Tobie, którą to irytowało, później się spodobało i to bardzo :) Nie wiążę z nią żadnych ogromnych oczekiwań, więc zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńInsane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Nie lubię romantycznych historii w książkach, ale "Love, Rosie" miło mnie zaskoczyła. Dość optymistyczna lektura na wakacje. :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę od grudnia mam na półce, ale do tej pory nie przeczytałam. Musze w końcu się za nią zabrać i także za obejrzenie ekranizacji :)
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwacji.
W planach mam raczej film :)
OdpowiedzUsuńZabieram się za tą książkę od jakiegoś roku i wciąż coś mi przeszkadza, ale w końcu ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńChyba muszę ją w końcu przeczytać, wszyscy tylko ją polecają :) Nie ukrywam, że ja sama jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńNie czytałam książki ani nie oglądałam filmu.Po twojej recenzji jednak może sięgnę po tego rodzaju książki chociaż za romansami osobiście nie przepadam.Zawsze z góry ustalałam,że są nudne i oklepane ale może w końcu czas to zmienić?
OdpowiedzUsuńKocham tą książkę <3
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę książkę! Prawdziwa do bólu, a zarazem tak przyjemna dla czytelnika... :)
OdpowiedzUsuńWszyscy zachwalają tę książkę, ale pomimo tego, że jest w moich gustach, nie czuję ani grama ciekawości odnoście fabuły. Po prostu za dużo już o niej się oczytałam i nic nowego się nie dowiem.
OdpowiedzUsuńMi niestety książka się nie podobała tak, jak innym. Za to film był o wiele lepszy :)
OdpowiedzUsuńOj tak, wspaniała to książka! Pochłonęłam ją w połowie na bardzo ciekawym wykładzie i na prawdę nie umiałam zdecydować, co dla mnie jest ważniejsze. Z jednej strony dietetyka - moja pasja - i ciekawy wykładowca, a z drugiej książka, którą niby mogę przeczytać później, ale tak trudno było mi się od niej oderwać! Właśnie mnie forma listów i e-maili niesamowicie się spodobała i urzekła od pierwszej strony. Sama postać Rosie (także grająca ją aktorka) to postać niesamowicie urocza, ciepła i pełna jak najlepszych intencji. Kiedyś jeszcze wrócę do tej książki, a na pewno do tej autorki;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej książki tej autorki, ale największą ochotę mam właśnie na "Love, Rosie" i liczę, że w najbliższym czasie uda mi się do niej dorwać. Co prawda ja również nie przepadam za romansami, ale czuję, że to może być wyjątkowa historia.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Chyba muszę w końcu się za nią zabrać. Do tej pory cały czas ją odkładałam na bok i czytałam coś innego. Spotkałam się z wieloma pozytywnymi opiniami tej książki. I Czuję, że mi się spodoba ;) Tylko za mało mam czasu, żeby sięgać po wszystkie książki, które mnie zainteresowały :/ Musiałabym zagiąć czasoprzestrzeń :P Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
Piękna historia, to prawda :)
OdpowiedzUsuńThievingbooks.blogspot.com
Od dłuższego czasu mam zamiar przeczytać :D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam tej książki, ale mam w planach. Zastanawiam się czy mi podpasuje mi forma jaką jest pisana ta książka. Nigdy wcześniej się z taką nie spotkałam.
OdpowiedzUsuńObejrzałam za to film, który mi się podobał. Bardzo lubię aktorów, którzy graja w filmie Rosie i Alexa <3
A i filmowa okładka jest urzekająca.
Super recenzja :)
Pozdrawiam *.*
Tris z http://hopebravestory.blogspot.com/